czwartek, 25 lipca 2013

Małe absurdy z kanikuły.




Wakacyjnie zaobserwowane absurdy, czasem śmieszne, czasem denerwujące. Pozwalają jednak przetrwać ten ciężki czas nieróbstwa:
1/ Na zakończenie roku szkolnego uczniowie często otrzymują w nagrodę książki. W toruńskim gimnazjum jedna z uczennic otrzymała album: „Meandry Drwęcy”, bo przecież trzeba wiedzieć gdzie rzeka zakręca jak lubi się np. spływy, ale po co jej koledze album pt: ”1001 silników do maszyn rolniczych”????
To nie jest jednak największy absurd tejże szkoły. Jest nim bezapelacyjnie zadanie, jakie otrzymali uczniowie III klasy na lekcji „przygotowania do życia w rodzinie”. Przez dłuższy czas mieli w parach, niekoniecznie o odmiennej orientacji płciowej opiekować się wspólnie jajkiem. Takim od kury, czy też jak uważają sami uczniowie – ze sklepu. Ażeby uniknąć przykrych niespodzianek i zagrożenia sanitarno- epidemiologicznego związanego z częstym występowaniem w jajach salmonelli, miały być one ugotowane. I te dzieciaki łaziły po mieście z tymi jajami. Gadały do nich, karmiły, ubierały i śpiewały na dobranoc kołysanki. Kurczątek się jednak nie doczekały. Ale jaja!!!
2/ We Wrocławiu jest skwer „Ludzi z literą p”. I dobrze.
3/ W Czechach, krainie piwa stoją na ulicach automaty z mlekiem. Nawet w nocy można sobie kupić pół litra. „A społeczeństwo śpi i mleko mu się śni, co w półlitrówkach tkwi cicho za rogiem….”
Piwa nie sprzedają w automatach.
4/ W Polanicy, w szpitalu stoi z kolei automat umożliwiający zakup gipsu. Przychodzi połamaniec na ortopedię i w automacie, za jedyne 50 zł kupuje sobie gipsowy, lekki opatrunek. Następnie idzie z nim do lekarza. Jeśli nie ma 50 zł, to zakładają mu 10 kg zwykłego gipsu  w cenie ze składu budowlanego.
5/Każdy przewodnik turystyczny musi pieprzyć jakieś dyrdymały, mają to we krwi. W Kamiennej Górze, młody miłośnik historii II Wojny Światowej wymyślił sobie tezę, iż Michaił Kałasznikow/konstruktor AK 47/ pił wódę z Hugonem Schmeisserem/ twórcą legendarnego Sturmgewehr 44/ i podczas tej libacji wykradł plany broni. O zgrozo!! A Hitler ze Stalinem pewnie grali razem w golfa. Tylko jeszcze nikt tego nie odkrył.
Inna młoda miłośniczka - oprowadzaczka, znawczyni maszyn średniowiecznych umieściła Leonarda da Vinci właśnie w tym okresie. Bo wiadomo przecież, że przed erą komputerów to wszystko było średniowiecze. I tak dalej, i tak dalej.
Raz w życiu trafił mi się przewodnik, do którego w żaden sposób nie mogłem się doczepić. Kilka lat temu dołączyłem do węgierskiej wycieczki zwiedzającej jaskinie. Przez 2,5 godziny słuchałem wytrwale i zrozumiałem tylko jedno słowo: „ katastrofa”. Ale było miło. Może też i polscy przewodnicy mogliby oprowadzać po węgiersku??
6/ Na koniec mój ulubiony dialog kawiarniany. Zawsze ten sam, od lat i wszędzie i zawsze. Sprawdźcie sami.
- Poproszę czarną kawę, bez niczego.
- Z mlekiem?
- Nie.
- Cukier?
- Nieeeee!!!!

2 komentarze:

  1. ja na zakonczenie roku dostalem jakas ksiazke marynistycznego pisarza...jakis Marian. W texcie moglem przeczytac, ze Maria miala brzuch pociety bliznami po cieciu cesarskim, a wlosy jej skrecaly sie ukazujac rozwe wnetrze. albo jakos tak. bylem wtedy w 6 klasie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Marcinie, nie każdy przewodnik ma w grupie krwi dyrdymały. Przecież każdy przewodnik i turysta wie, że po lewej stronie mam to czego nie mamy po prawej ;).
    Z przewodnickim pozdrowieniem Paweł B.

    OdpowiedzUsuń