Zaczyna mi po woli brakować
zawodowych aktorów do zagrania w filmie. A tu jeszcze dwa epizody przed nami. W
najbliższych dniach rozpoczynamy moje ulubione sceny z 1901 roku. Ulubione
dlatego, że piękna sceneria, te stroje i nietypowy dobór aktorów –
naturszczyków. Na początek troje muzyków, a każdy z innej parafii i w roli
stojącej w sprzeczności z ich wizerunkiem. Taka mała prowokacja czy raczej poszukiwania
duszy utajnionej. Na kolejne sceny też mam kilka interesujących typów. W sensie
wytypowania, a nie Typa – człowieka. Do pierwszej zaprosiłem Grzegorza
Kopcewicza, Marcina Pulkowskiego i naszego muzo-dzwiękowca Rafała Kołackiego.
Trzy inne światy. W pierwszym momencie miałem ochotę Grzegorzowi powierzyć rolę
księdza, ale to zbyt prostacka prowokacja, by była z mojej strony. Wsadzić
lidera „Butelki” w sutannę byłoby zbyt proste. Dostanie o wiele trudniejszą
rolę, będzie wiejskim nauczycielem, który do księdza pała wielką miłością,
(sic), miłością patriotyczną. A duchownego zagra lider zespołu Zagadka. 120
kilo żywej masy. To powiedzmy jakieś dwa Gładychy i jeszcze drobniaki w
kieszeni. A pomysł ten przyszedł mi do głowy, jak sobie przypomniałem pewien
teledysk tego zespołu pt: „Jeść mi się chce”, który zgłosili do filmowego
KATARU. Byłem wtedy w jury i po obejrzeniu tego clipu straciłem apetyt na
tydzień. To teraz się zemszczę. Posadzę Marcina naprzeciwko obżerającego się
Butelki i każę mu tylko patrzeć. I tak przez 6 godzin. Trzecią postać pastucha
odtworzy Rafał – nawalacz z HATI i podsłuchiwacz świata. Ucho ma wielkie do
dźwięków, ale jeszcze większe dziury w tych uszach. Wielkości Morskiego Oka. (Jak
to się dzieje, że te wyrwy w płatkach małżowiny nie utrudniają mu dźwiękospacerów,
może ma tam dodatkowe membrany? Na czas zdjęć trzeba mu będzie te dziury
załatać, ale czym: plasteliną, a może jak na pastucha od gęsi przystało, trawą
wymieszaną z błotem, albo jeszcze czymś innym. Na planie mają być gęsi lub inny
inwentarz żywy. I gramy w najbardziej obleganej chacie – plenerze w Muzeum
Etnograficznym. Teraz tam kręcą film o głodzie na Ukrainie i jedyne co, to
musieli usunąć wszystkie katolickie święte obrazki; wiadomo prawosławie. Czas
wielkiego głodu. W naszej historii jest dobrobyt i bogactwo i obrazki wrócą na
ściany. Takie to filmowe fiki - miki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz