środa, 12 stycznia 2011

TV i gorączka


Przyszło mi ostatni tydzień spędzić w łóżku z gorączką, kaszlem i bólem całego człowieka. Moje ciało odmówiło współpracy, ale nie mózg. Ten funkcjonował normalnie, oczywiście o ile ta „normalność” w moim wypadku jest możliwa. Tak sobie leżałem, połykałem aspirynę, czosnek i oglądałem TV. Po kilku dniach kuracji moje ciało wraca do normy, a niestety od ciągłego oglądania telewizji mój mózg wręcz przeciwnie – sflaczał. Na początek bombardowany byłem codziennie epidemią grypy. Ciągle pokazywali statystyki. Zachorowało 2 obywateli, zachorowało 6 obywateli, a jeden zmarł. I tak dzień w dzień. Lekarze wprawdzie uspakajali, ale kto im by tam wierzył. Przecież dziennikarze wiedzą lepiej, oni się znają na wszystkim. Na szczęście wczoraj zajęli się raportem w sprawie przyczyn katastrofy smoleńskiej. I nagle, jak ręką odjął. Ludzie przestali zarażać się grypą. Ani jednej wzmianki o epidemii. Jedynie wszechwiedza telewizyjnych dziennikarzy pozostała bez zmian.
Przez cały tydzień nie znalazłem prawie nic ciekawego w tej naszej telewizji. Chociaż nie – wiem już kto to jest Cichopek, wiem, że Jacykow ma osobistego trenera, a Monika Pyrek wygrała „Taniec z Gwiazdami”. I w tym momencie zdałem sobie sprawę , że już mną zawładnęli. Usilnie przez parę godzin zastanawiałem się, kogo bym chciał widzieć w kolejnej edycji programu. Myślałem, myślałem i wiem. To oczywiście gwiazda ostatniego miesiąca, ciągle ich pokazują w TV (jest ich kilku – do wyboru), uratowali Polskę od kolejnej katastrofy. To oczywiście kapitan lodołamacza „Tygrys”, gdyby tak jeszcze zatańczył z kapitanem któregoś z niemieckich lodołamaczy. To by było coś.
Chyba jednak odmóżdżyłem się totalnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz